Na łamach Dziennika Opinii, Katarzyna Szymielewicz przedstawia swój absurd nadzoru – kontrole na lotniskach: „Dokładnie ten sam przedmiot – ładowarka, kawałek kabla, but na podwyższonej podeszwie, pasek, kawałek metalu gdzieś przy ciele, czy coś w kształcie tuby – raz uruchamia sygnał ostrzegawczy i oznacza stracone 15 minut na dodatkowe sprawdzenie, a innym razem okazuje się zupełnie niewidzialny”. A jaki absurd nadzoru uwiera Ciebie najbardziej?